pierwszy raz - Droga do szczęścia https://drogadoszczescia.com Kilka słów o moim życiu, prawie i języku niemieckim :) Thu, 29 Mar 2018 08:19:02 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.3 https://i0.wp.com/drogadoszczescia.com/wp-content/uploads/2019/02/cropped-Droga-do-Szczescia-2.png?fit=32%2C32&ssl=1 pierwszy raz - Droga do szczęścia https://drogadoszczescia.com 32 32 144334462 Urodzinowy weekend w górach https://drogadoszczescia.com/2018/03/28/urodzinowy-weekend-w-gorach/ Wed, 28 Mar 2018 11:42:46 +0000 http://box5379.temp.domains/~drogados/?p=212 Ostatnio miałam przyjemność spędzić weekend w Karpaczu. Nie był to jednak spontaniczny wyjazd, ale długo i misternie planowana wyprawa w ramach urodzinowego prezentu.   Moja Miłość w tym roku obchodziła okrągłe urodziny. Co prawda jesteśmy równolatkami, ale ja urodziny mam dopiero w grudniu, więc dwójką z przodu mogę […]

The post Urodzinowy weekend w górach first appeared on Droga do szczęścia.

]]>
Ostatnio miałam przyjemność spędzić weekend w Karpaczu. Nie był to jednak spontaniczny wyjazd, ale długo i misternie planowana wyprawa w ramach urodzinowego prezentu.  

Moja Miłość w tym roku obchodziła okrągłe urodziny. Co prawda jesteśmy równolatkami, ale ja urodziny mam dopiero w grudniu, więc dwójką z przodu mogę się pocieszyć jeszcze przez kilka miesięcy.  Moja Miłość nie przepada za obchodzeniem urodzin i prezentów też za bardzo nie lubi dostawać, więc miałam naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Zależało mi na tym, żeby był to prezent wyjątkowy, ale też, żeby trafiał w jego gusta, tak aby na pewno był z niego zadowolony.  

Już we wrześniu zastanawiałam się, co by tu wymyślić. Setki pomysłów krążyły mi po głowie, ale żaden z nich nie wydawał się odpowiedni. W końcu przypomniały mi się, że Moja Miłość ciągle mówi o tym, że chciałby podróżować. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby zabrać go na wakacje. Na pierwszy rzut oka pomysł wydawał się być genialny, ale z założenia spędzamy wakacje w okresie letnim, a perspektywa prezentu, który mógłby wykorzystać dopiero za kilka miesięcy była zbyt odległa, przez co z kolei wydawała się niezwykle słaba… Pomysł znowu okazał się jedną wielką plamą, ale mimo wszystko mnie nie opuszczał. Kręciłam się więc wokół niego i rozmyślałam, jak przekuć to w plan idealny. W końcu pomyślałam o zrobieniu z tego mini ferii zimowych. Dodatkowym plusem wydawał się fakt, że jakiś czas temu rozmawialiśmy o sportach zimowych i mieliśmy zamiar w życie wprowadzić plan nauki jazdy na nartach.  W końcu z Poznania nie jest tam tak daleko, więc pomysł zaczął mi się wydawać trafiony. Zaczęłam robić reaserch wśród znajomych z pracy, którzy na narty jeżdżą już od wielu lat. Okazało się, że świetnym dla początkujących i w miarę niedalekim miejscem do nauki jazdy na nartach jest Karpacz. Kolejnym argumentem za było to, że kiedyś w Karpaczu byłam z koleżanką i mam dość dobre wspomnienia z tym miejscem, tak więc ostatecznie padło właśnie na to niewielkie miasto. 

Źródło: http://www.karkonosze.pl/karpacz

Hotel 

Po akceptacji własnego pomysłu rozpoczęłam poszukiwania hotelu. Przejrzałam wiele ofert. Po pierwsze chciałam, żeby było to ładne, miłe i sympatyczne miejsce w dobrej lokalizacji i przystępnej cenie.  Nie pamiętam już teraz, co sprawiło ostatecznie, że zdecydowałam się na ten a nie inny hotel, ale uważam, że wybór był dobry. Decyzja padła na Hotel*** Ariston, który znajduje się przy ulicy Piastowskiej, a więc w sumie pod samymi ośrodkami narciarskimi i na początku lub końcu (jak kto woli) centrum. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że lokalizacji lepszej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Sąsiadowaliśmy ze stosunkowo nie tak dawno otwartym muzeum Karkonoskie Tajemnice. Tym razem tam co prawda nie zaszliśmy, ale byłam tam kiedyś i muszę przyznać, że jest to bardzo interesujące miejsce i je zdecydowanie polecam – szczególnie dla osób udających się do Karpacza z dziećmi.  

Kolejnym atutem tego miejsca jest to, że taksówka bez problemu może podjechać praktycznie pod same drzwi hotelu, gdyż nie znajduje się w on jakimś ustronnym, ciężko dostępnym miejscu, gdzie nie da się dojechać.  

Pokój nasz był bardzo przyjemny, czyściutki i przede wszystkim cieplutki, więc gdy wracaliśmy ze stoku albo zimnego miasta nie musieliśmy kilku godzin dogrzewać się pod kocem. Lecz muszę przyznać, że wtedy jakieś duże mrozy tam nie panowały. Pamiętam, że byłam raz na feriach, gdzie w pokojach panowała kompletna zimnica. Było tam tak zimno, że dreszcz przechodzi mi po plecach nawet dzisiaj, jak sobie o tym miejscu pomyślę.  

Śniadania nie były jakiejś wygórowanej jakości, ale świeże i smaczne. W hotelu istnieje możliwość wykupienia obiadokolacji, ale my z niej nie skorzystaliśmy, gdyż stołowaliśmy się na mieście.  

Małym zastrzeżeniem jest to, że obsługa hotelowa nie przychodzi codziennie, więc Moja Miłość już pierwszego dnia rzuciła mokre ręczniki na podłogę licząc na to, że otrzyma nowe, ale tym sposobem pozbawiła nas większości z nich 🙂. Całe szczęście, że jakieś wzięłam ze sobą, bo chyba byśmy wycierali się papierem toaletowym… XD Oczywiście codzienny serwis sugerowała umieszczona w łazience informacja. Możliwe, że nie uwzględniają tego przy weekendowych pobytach.  

Kolejnym małym minusikiem są ograniczone miejsca parkingowe. Parking, co prawda jakiś jest, ale do największych nie należy. Gdy dotarliśmy na miejsce, oczywiście nie mieliśmy gdzie stanąć, więc ja poszłam nas zameldować i dopytać o miejsca, a Moja Miłość czekała w samochodzie na informacje dotyczące parkingu. Całe szczęście Właściciel jest bardzo prokliencki i pomocny i od razu nam coś zorganizował. Miejsce jednak było na tyle niedogodne, że raz zostaliśmy poproszeni o przestawienie samochodu. Nie było to bardzo problematyczne, ale co by było, gdyby nas akurat nie było w hotelu?! Całe szczęście sytuacja dla wyjeżdżających dobrze się skończyła.  

Źródło: https://www.booking.com/hotel/pl/hotel-ariston-karpacz.pl.html

Źródło: https://www.booking.com/hotel/pl/hotel-ariston-karpacz.pl.html

Narciarskie szaleństwo 

Znalazłam dwie szkoły narciarstwa, które wydały mi się najbardziej interesujące. Jednak w jednej z nich od samego początku zniechęcił mnie kontakt mailowy, gdzie otrzymałam odpowiedź tylko na 1/3 pytań (wiem, że lepiej dzwonić, ale wskazany był kontakt drogą elektroniczną), a gdy zadzwoniłam to pan po drugiej stronie był tak niemiły, że od razu mi się odechciało… Wtedy też podjęłam decyzję, że lekcje narciarstwa będziemy pobierać w Karpacz Szkoła narciarstwa i snowboardu 

Rezerwacji dokonałam przez Internet, po czym potwierdziłam ją zgodnie ze wskazaniami dwa dni przed – zarówno mailowo, jaki i telefonicznie.  

Małe zamieszanie zrobiło się dzień wcześniej, gdy zadzwoniłam się dowiedzieć, o której powinniśmy się zgłosić rano dnia następnego. Zadzwoniłam, podałam godzinę rezerwacji i okazało się, że mojej rezerwacji nie ma… Całe szczęście wszystko się wyjaśniło i nasza rezerwacja była tylko nie została zauważona i pomimo ogromnego strachu, że cała wyprawa legnie w gruzach, wszystko się udało.

Dzień wcześniej, o czym zapomniano nas poinformować, powinniśmy się zgłosić do szkółki w celu przygotowania sprzętu i ubrań. Byliśmy pierwszy raz, więc nie mieliśmy zielonego pojęcia, że tak właśnie trzeba się zachować. Chociaż w większości szkółek wystarczy, że się przyjdzie po prostu pół godziny wcześniej. W tym przypadku jest to jednak zrozumiałe, ponieważ był to okres ferii, w którym w góry udaje się ogromna ilość osób.

Wszystko skończyło się dobrze, ale musieliśmy jeszcze koło 20.00 pojechać do szkółki w celu doboru sprzętu. Trochę zeszło przy wyborze odpowiedniego sprzętu, ale jest to niezwykle istotne, żeby potem czuć się komfortowo i móc się skupić na nauce. Właściciele wypożyczalni sprzętu i szkółki – Pan Mirek i Pani Dorota okazali się niezwykle przesympatycznym małżeństwem. Bardzo pomocni, pozytywnie nastawieni do klientów, weseli i przyjemni ludzie.

Po tym dobieraniu sprzętu i ubrań zrobiliśmy się strasznie głodni, więc poszliśmy połazić po centrum w celu znalezienia jakiegoś miejsca, gdzie nas nakarmią. Poszukiwania się wydłużały, bo bardzo chciałam znaleźć jakąś sympatyczną restaurację, ale większość z nich była pusta, co mnie odrobinę przerażało, gdyż brak klientów kojarzył mi się z niską jakością. Ostatecznie okazało się, że w wypożyczalni zeszło nam sporo czasu, którego poczucia oczywiście nie miałam, i że jest dość późno (22:16), a wszystkie lokale są już zamknięte lub właśnie zamykane i to był powód, dla którego było w nich pusto.  

 

Źródło: Photo by Jacek Dylag on Unsplash

Jedzenie 

Gdy się zorientowaliśmy, która jest godzina, rzutem na taśmę wskoczyliśmy do jakiejś pizzerii (o nazwie Oberża), gdzie zgodzili się nam upiec pizzę za wynos. Abstrahując od tego, że były tam tylko jakieś nietypowe pizze, wzięliśmy najbardziej podstawową z serem i pieczarkami. W hotelu okazało się, że zamiast jednego zamówionego sosu pomidorowego dostaliśmy dwa czosnkowe. Pizza wyjątkowo mi nie smakowała, bo była jakaś taka… słodka. Gdy jej sos wypłynął mi na palec, okazało się, że bazą tego placka jest ketchup 🙂. Głodna byłam, to zjadłam, ale raczej tam już nie wrócę.   

Na miejscu śniadania jedliśmy w hotelu – i tak jak już wspomniałam, były one smaczne, świeże i różnorodne.  

Bardzo spodobała mi się również restauracja, do której trafiliśmy przypadkiem i której nazwy nie pamiętam. Jedzenie było co prawda letnie, ale smaczne, a ceny przystępne. Polecam za to wspaniałą kawiarnię – Królestwo Czekolady, gdzie wstąpiliśmy wracając z obiadu na mleczną czekoladę. Tyle pięknych pralinek… Zjadłabym je wszystkie, gdyby nie ta dieta, ale na czekoladę i tak sobie pozwoliłam. Warta grzechu <3.  

 

Pierwszy raz na deskach 

Rano zjedliśmy porządne śniadanie, jeszcze mieliśmy chwilę na ubranie się i pojechaliśmy do wypożyczalni, gdzie wzięliśmy sprzęt i spotkaliśmy się z naszym instruktorem – Pawłem. Zajęcia były bardzo fajne, chociaż jak z perspektywy czasu na to patrzę, to może mogliśmy mniej skakać wokół kijka a wcześniej przejść do praktyki.

 

W każdym razie – w moim odczuciu – jazda na nartach do najłatwiejszych sportów z pewnością nie należy.  

 

Taksówki 

Pod stokami nie ma miejsc parkingowych, więc wszędzie poruszaliśmy się taksówkami.

Oczywiście wszystkie taksówki, to małe busiki, które pomieszczą większą ilość osób. Jest ich tam sporo, jednak (co najmniej w czasie ferii) zainteresowanie nimi jest ogromne, więc warto rezerwować sobie je ze sporym wyprzedzeniem. W przeciwnym razie trzeba się liczyć z dość długim okresem oczekiwania albo z przemieszczaniem się po mieście we własnym zakresie. Nie są one również najtańsze, dlatego warto umiejscowić się blisko miejsca, do którego chcemy regularnie uczęszczać.

Za przejechanie 3 kilometrów za dwie osoby płaciliśmy od 20 do 30 złotych. Raz nam udało się zapłacić 10zł, gdy przyjechała taksówka zamówiona dzień wcześniej – z polecenia właścicieli szkoły – ale po drodze zbieraliśmy inne osoby, więc możliwe, że właśnie dlatego cena była taka przystępna. Należy również uważać na to umawianie się z taksówkarzami, gdyż co prawda pierwszego dnia pan taksówkarz był o czasie, a drugiego dnia pan najprawdopodobniej o nas zapomniał, chociaż twierdził, że był a to nas nie było pod hotelem… Mimo wszystko jednak poprosiliśy go o „ponowny” przyjazd, gdyż za bardzo nie mieliśy już pola manewru na szukanie czegoś innego. To fakt przemawiający na niekorzyśc pana taksówkarza to to, że się zapytał, o który hotel chodzi 🙂, co świadczy z pewnością o tym, że już raz na nas tam czekał :). No trudno, nie zawsze musi być kolorowo. Byliśmy trochę później niż planowaliśmy, ale ostatecznie zdążyliśmy.  

 

Wracając do sedna sprawy weekendowy wyjazd do Karapacza okazał się świetnym prezentem urodzinowym. Spędziliśmy tam niezwykle miło i przyjemnie czas. Istotne jest dopytywanie o wszystko w trakcie organizacji takiego wyjazdu, ponieważ (w szczególności w trakcie ferii) właściciele (w szczególności zajmujący się wszystkim samodzielnie) pensjonatów, szkółek itp. są odrobinę zakręceni i kilka takich epizodów niewątpliwie może obniżyć jakoś wyjazdu.  

 

A Wy? Organizowaliście kiedyś wyjazdy w ramach urodzinowych prezentów? Jakie są Wasze doświadczenia i jaki był tego efekt? Zachęcam do dzielenie sią swoimi doświadczeniami w komentarzach.  

https://karpacz.webcamera.pl/

The post Urodzinowy weekend w górach first appeared on Droga do szczęścia.

]]>
212