Właśnie zakończył się rok 2018. Zawsze z rozpoczęciem nowego roku wszędzie pojawiają się liczne podsumowania. I ja postanowiłam zrobić podsumowanie roku 2018.
Rok 2018 był dla mnie rokiem dobrym, ale i bardzo pracowitym. Ilość obowiązków może nie była zbyt różnorodna, jednak bardzo ukierunkowana. Wszystko, co robiłam, wiązało się praktycznie z ostatnim rokiem studiów i chęcią ukończenia studiów. Bardzo lubiłam te studia, mimo że czułam już ogromne zmęczenie. Ostatnie egzaminy wyjątkowo mnie wymęczyły, ale rozumiałam ich wagę. Gdy zdałam wszystkie egzaminy, pozostało mi tylko napisać pracę magisterską. To zajęcie również pochłaniało każdą moją wolną chwilę. Po powrocie z pracy potrzebowałam oczywiście chwili, żeby odpocząć i zebranie się do pracy wcale nie było łatwe, bo siły nie było. Ciężka, regularna praca pozwoliła mi ukończyć to “dzieło”. Pracę pisałam z kryminalistyki o entomologii sądowej. Bardzo ciekawa tematyka, jednak rozumiem, że nie wszystkich interesuje określanie czasu zgonu na podstawie rozwoju żerujących na zwłokach owadów. Może na tym poprzestańmy. Wracając jeszcze do studiów, to wolę się nie zastanawiać nawet nad tym, jak okropną gospodynią byłam przez okres studiów… Całe szczęście Moja Miłość nie wyrzuciła mnie wtedy z domu 😉, a nasz związek przetrwał tę ciężką próbę.
Wieczory spędzone nad pracą magisterską opłaciły się, gdyż pracę udało się napisać i zdać na 5. Na tym zakończyły się moje zmagania ze studiami, które wypełniały całe moje życie.
Na początku roku wykupiłam tę oto domenę z nadzieją, że uda mi się prowadzić tego bloga. Moje plany przeżyły jednak zderzenie z okrutną rzeczywistością. Studia nie pozwoliły mi robić niczego innego.
Ukończenie studiów zmieniło mój świat. Zaczęłam znowu dawać lekcję z języka i prowadzić tego bloga, który znaczy dla mnie naprawdę wiele.
W tym roku postaram się na tym polu dać z siebie jeszcze więcej.
Rok 2018 był również rokiem zawierania wyjątkowy przyjaźni, które mam nadzieję pozostaną ze mną na dłużej.
2018 będę pamiętała jako rozpoczęcie naszej przygody z nartami. Mam nadzieję, że wystarczy nam siły i wytrwałości, żeby to kontynuować.
Oczywiście piękne cudowne chwile przecinały momenty zwątpienia, zmęczenia czy smutku… Bardzo przykra była śmierć mojej sąsiadki, której córki jestem chrzestną. Ta kobieta była uosobieniem siły i radości. Wydawało mi się wtedy, że takie osoby są nieśmiertelne. I w pewnym sensie są, gdyż nie da się ich nigdy zapomnieć i wypełnić w sercu pustki, którą po sobie pozostawili. Jednak ich życie jest tak samo kruche, jak każde inne.
Optymistycznym zakończeniem roku jest fakt, że blog się rozwija. Na Facebooku jest 490 osób, którym podoba się to co robię. Na instagramie 87 followersów, to dla mnie również ogromny wyczyn. Wierzę, że będziecie mi dalej towarzyszyć na Mojej Drodze do Szczęścia i nasza grupa się powiększy. Udało mi się nawiązać współpracę z wydmińskim Domem Pomocy Społecznej, gdzie wspólnie z Wami wysłałam kartki bożonarodzeniowe – za co Wam serdecznie dziękuję! 😙
Oby ten rok był równie udany, jak ten poprzedni 🙂.
Wszystkiego najlepszego!
Zdjęcie: Julia Szklarek
Zdjęcie tytułowe: Photo by Patrick Hendry on Unsplash